Jedną z rzeczy, która wprawia kosmetologów w zakłopotanie jest fascynacja peelingami. Były one używane przez wszystkie 50 lat mojej pracy w tej branży. Staromodne peelingi medyczne na bazie kwasu fenolowego i oleju krotonowego były u szczytu popularności w latach 50-tych. Wtedy stworzyłem wiele serum dla chirurgów plastycznych. Wstyd się przyznać, ale przynajmniej próbowałem spowolnić to, co w gruncie rzeczy wypalało naskórek. Wynikające z tego zaczerwienienie i opuchlizna po tym peelingu były postrzegane jako “świetny rezultat”, tylko po to, aby rok później pojawił się prawdziwy obraz. Skóra wyglądała sztucznie i woskowo, bez pigmentacji co gorzej. Laser dwutlenkowo-węglowy nie był lepszy, również wypalał naskórek.
Alfa hydroksykwasy (AHA) były łagodniejsze, ale początkowo były źle postrzegane. Nie były to “całkowicie naturalne” owocowe kwasy cukrowe, które były nieszkodliwe, jak zwykle reklamowano. Te higroskopijne kwasy, po nałożeniu na martwe, suche komórki, pochłaniają całą dostępną wilgoć i napompowują się jak przepełniony balon, w końcu pękają, a ich fragmenty oddzielają się od leżącego pod spodem naskórka nowych komórek.
Od tamtego czasu widziałem biopeelingi, peelingi ziołowe, peelingi niebieskie, skrobanie skóry skalpelem, a nawet peelingi z ptasich odchodów i peeling rybi. Głębokie peelingi mają czynić cuda i voila, nowa skóra!